poniedziałek, 11 stycznia 2010

dlaczego "idę w metal" ???

Dlaczego? Sprawa jest prosta- lubię walczyć...
Nie żebym robił to na światowym poziomie, wielu z Was jest zdecydowanie lepszych w walce ode mnie. Ja po prostu lubię walczyć. A skoro już targam pociągiem czy pks'em kilkanaście kilogramów sprzętu na drugi koniec Polski, to chcę walczyć mieczem żelaznym(w sumie to stalowym), a nie drewnianym.
Walka "na metal" bardziej do mnie przemawia, posiada inną dynamikę, jest bardziej efektowna. Drewniana "broń" jest szybka, za szybka... Nawet jeśli wiernie oddamy kształty miecza w drewnie, to i tak będzie wyglądał on jak...drewniany miecz, jak zabawka. Często popełnianym błędem jest myślenie, iż drewnem krzywdy się nie zrobi, więc można uderzyć mocniej. Nasze dawne treningi kończyły się plastrami na dłoniach i siniakami na reszcie ciała. I to w najlepszym wypadku... Dla mnie zakończył się raz rozwalonym łukiem brwiowym i blizną, którą noszę do tej pory.
Nie wiem czy w pewnym momencie zaczęliśmy lepiej walczyć, czy mniej krwawić, ale faktem jest, iż od momentu, w którym przerzuciliśmy się na "metal" obrażeń i krwi jest mniej.
Ale...No właśnie jest "ale"...Otóż "metalem" można zrobić dużą krzywdę. Metalowy miecz jest cięższy, twardszy, ogólnie robi większe kuku. I bardzo dobrze!!! Gdyby miało być inaczej, to wojownicy nie używaliby metalu tylko drewna. Sęk w tym, że ja lubię siebie takiego jakim jestem tj. po dwie kończyny, kości niepołamane, nieobcięty nos, brak tików nerwowych będących wynikiem urazów neurologicznych. Tak więc chronię swoje ciało. Czym???
Otóż proszę Państwa (w tle słychać werble)...
TYM:



Replika hełmu z Siemiechowa. Jedynego hełmu w kulturze przeworskiej... Hełm, jak i fotka jest autorstwa Adama "Maziara" Maziarki. Ponoć to najwierniejsza kopia tego zabytku w Polsce. Na pewno najlepsza. Bo moja ;)W planach jest jeszcze kolczuga. O tarczy nie wspominam, bo to rzecz oczywista.
Osoby, które się znają, zapewne zaczną mi wytykać niehistoryczność. Wszak hełm z Siemiechowa jest jeden, jest celtycki i użyty na dodatek jako popielnica!!! Owszem...
Ale jest...Walcząc na metal muszę iść na pewne kompromisy. Uważam, że bardziej "historycznie" jest wyjść w hełmie i walczyć na metal, niż w samej koszuli i walczyć na drewno. Oczywiście, ideałem byłoby walczenie w samych gaciach i na metal...najlepiej ostry. Ale póki mi życie miłe, ręce, nos i uszy potrzebne, a umiejętności walki gorsze od James'a Bonda to do bitw będę zakładał hełm.
Uważam też, że ma to walor edukacyjny- wszak jest to replika zabytku, wspaniałej myśli technicznej tamtych lat, którą warto prezentować...
Swego czasu na forum Milites Optimi toczyła się dyskusja "metal czy drewno"...
A Wy co na ten temat sądzicie?

2 komentarze:

  1. ha! my robimy tak:rozgrzewamy się drewnem, a potem, dla uspokojenia, przechodzimy na metal.oczywiście umiejętności jeszcze mizerne mamy, ale co tam...

    OdpowiedzUsuń
  2. pierwszy komentarz:)
    na Twoim blogu widziałem zdjęcie gladiusa, czyżbyś tez bawił się w starożytność?

    OdpowiedzUsuń