poniedziałek, 19 lipca 2010

Pruszków- część 2

Witam!

Drugi wpis poświęcony imprezie w Pruszkowie. Tym razem skupię się na wrażeniach i odczuciach jakie stamtąd wyniosłem. A jest o czym pisać...

Muszę przyznać,że żadna impreza nie dała mi ostatnio tyle satysfakcji i motywacji ile właśnie te półkolonie. Jadąc tam wiedziałem, że będę robił nowe rzeczy- prowadził wykłady dla dzieci, budował z nimi chatę... Obawiałem się, że nie do końca sprostam oczekiwaniom dzieci i organizatorów. Jednak udało się, i nie dość , że dzieciaki były zadowolone i chętnie uczestniczyły we wszystkich zajęciach, to i odbiór ze strony Muzeum był bardzo pozytywny. Śmiało można zatem powiedzieć, że wyjazd zakończył się pełnym sukcesem.

I tutaj można by zakończyć ten wpis... jednak uważam, że jestem zobligowany do napisania jeszcze o jednej sprawie- o pracownikach i wolontariuszach Muzeum w Pruszkowie. Dawno już nie spotkałem tak życzliwej, radosnej i przyjacielskiej grupy osób. Zostaliśmy tam przyjęci nie jak "firma" , lecz jak przyjaciele. Przez cały okres pobytu wszyscy pracownicy i wolontariusze pomagali nam i integrowali się z nami, przez co stworzyli niezwykle przyjazną atmosferę. Za to wszystko bardzo serdecznie im dziękuje.

Z pełną odpowiedzialnością mogę polecić współpracę z pruszkowskim Muzeum. Z całego serca zachęcam do takiej współpracy. Na zakończenie napisze, że jak staram się być jak najdalej od słów "charytatywnie", czy "wolontariat", tak w projektach Muzeum jestem gotów uczestniczyć nawet na takich zasadach.


Włodek

2 komentarze:

  1. od ludzi dużo zależy.wspominam występ w szkole i miny Pań nauczycielek - rzymianie nad jeziorem trezymeńskim szczęśliwsi byli - ale i udało się wystąpić dla pewnej fundacji, w której nas bardzo miło gościli.

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie... tutaj mieliśmy to szczęście, że przyjecie nas było niezwykle miłe

    OdpowiedzUsuń